Instytucja pełnomocnika z urzędu uległa wypaczeniu. Prawnicy biją na alarm: osoby wnioskujące o ten przywilej kłamią w oświadczeniach.
Osoby, których nie stać na pokrycie wydatków związanych z wynagrodzeniem fachowego pełnomocnika, mogą starać się o przyznanie adwokata czy radcy prawnego z urzędu. W tym celu muszą złożyć sądowi oświadczenie o swoim stanie majątkowym i rodzinnym.
– Jest rzeczą nagminną, by nie powiedzieć prawdziwą plagą, fałszowanie danych wpisywanych do oświadczenia. To głównie skutek lekceważącego stosunku wielu obywateli do prawa, a także bardzo poluzowane poczucie moralnego obowiązku mówienia prawdy – mówi adwokat Jerzy Naumann.
Zwolnienia od kosztów sądowych, jak i ustanowienia pełnomocnika z urzędu może się domagać osoba fizyczna, która wykaże, że nie jest w stanie ich ponieść bez uszczerbku utrzymania koniecznego dla siebie i rodziny.
– W doktrynie i orzecznictwie wskazuje się, że zwolnienie od kosztów sądowych jest instytucją o charakterze wyjątkowym, stworzoną z myślą o osobach ubogich, dla których przeszkodą w dochodzeniu praw na drodze sądowej jest trudna sytuacja majątkowa – wyjaśnia radca prawny Rafał Ponichtera z ARVE Kancelarii Radcy Prawnego Rafała Ponichtery. Winą za nadużywanie tej wyjątkowej instytucji obarcza się podmioty wydające decyzje o przyznaniu pełnomocnika – czyli sądy. Zdaniem praktyków sędziowie zbyt mało czasu poświęcają na rzetelną analizę wniosków i nie próbują dokładnie poznać sytuacji materialnej wnioskodawców.
– W praktyce najczęściej decyzje o przyznaniu pełnomocnika podejmuje się na posiedzeniach niejawnych. Sucha analiza pisemnych wniosków może być jednak zawodna. Może w razie wątpliwości sędziowie powinni podejmować takie decyzje po wysłuchaniu strony? – proponuje adwokat Andrzej Michałowski, członek Naczelnej Rady Adwokackiej.
Dodaje przy tym, że czasami wystarczy po prostu bezpośredni kontakt z wnioskodawcą, by nabrać wątpliwości, czy rzeczywiście nie stać go na wynajęcie pełnomocnika.
– Bezpośredni kontakt ujawni prawdziwą potrzebę i odsłoni cwaniactwo. Zajmie to więcej czasu, ale może warto, zwłaszcza że pośpiech może być kosztowny – mówi dalej Andrzej Michałowski.
Prawnicy mogą długo opowiadać o wypadkach, kiedy przyszło im bronić osobę, która na reprezentację urzędową nie zasługiwała.
– Byłam adwokatem ustanowionym z urzędu w sprawie rozwodowej. Podczas składania pism do sądu zauważyłam, że nie mam jednego z potrzebnych zaświadczeń. Gdy zadzwoniłam do klientki z prośbą, aby mi je dostarczyła, usłyszałam, że teraz na pewno go nie dostanę, bo klientka przebywa na nartach w Dolomitach i wraca za trzy tygodnie – wspomina pani Martyna, adwokat z Warszawy. Podobne doświadczenia ma adwokat Dawid Rapkiewicz z kancelarii Salans, który na potwierdzenie opinii, że sądy zbyt pobieżnie badają wnioski o przyznanie pełnomocników z urzędu, przedstawił nam dwa przykłady.
– Spotkałem się z sytuacją, kiedy to w sprawie karnej oskarżony miał kolejno dwóch obrońców z wyboru, którzy mu z różnych przyczyn nie odpowiadali. W końcu postanowił złożyć wniosek o przyznanie obrońcy z urzędu. Zastanawiające, że wniosek ten został pozytywnie rozpatrzony przez sąd. Ciężko sobie bowiem wyobrazić, że najpierw strona posiada środki aż na dwóch pełnomocników z wyboru, a następnie wszystkie je traci i przyznawany jest jej pełnomocnik z urzędu – opowiada mecenas.
– W innej ze spraw, w których uczestniczyłem, sąd wyznaczył pełnomocnika z urzędu, pomimo że strona miała już pełnomocnika z wyboru – opisuje Dawid Rapkiewicz.
Co gorsza, w sytuacji gdy adwokat lub radca prawny poweźmie wątpliwość, czy aby na pewno reprezentuje osobę ubogą, nie może nic z tym zrobić.
– Adwokat, który jest ustanowiony pełnomocnikiem z urzędu, nie może działać na niekorzyść klienta, nawet jeżeli obserwuje nadużywanie prawa ubogich. Odmienne zachowania bywały piętnowane dyscyplinarnie – wyjaśnia Andrzej Michałowski.
Wśród praktyków znajdują się jednak i tacy, których zdaniem wnioski o przyznanie pełnomocników z urzędu podlegają szczegółowej weryfikacji.
– W mojej ocenie instytucja ustanawiania pełnomocników z urzędu nie jest nadużywana. Wręcz przeciwnie, uważam, że podejście sądu z reguły jest rygorystyczne, zarówno co do treści przedstawionych dokumentów, jak i ich mocy dowodowej – twierdzi radca prawny Mariusz Boruch z Kancelarii Radcowskiej Mariusz Boruch. Jego zdaniem decyzja o ustanowieniu pełnomocnika nie jest dla sądu łatwa. Jeśli bo
wiem zostanie podjęta w niewłaściwy sposób, może ograniczyć konstytucyjne prawo każdego obywatela do ochrony prawnej. Podobnie działalność sądów ocenia Rafał Ponichtera, który zauważa, że polski system ustanawiania pełnomocników z urzędu, choć w dużej mierze opiera się na uznaniu sędziowskim, działa dobrze.
– Co do zasady postępowanie o zwolnienie od kosztów prowadzone jest w polskich sądach bardzo rzetelnie, choć faktycznie opiera się głównie na oświadczeniach i dokumentach przedstawianych przez wnioskodawcę oraz w dużej mierze na uznaniu sędziego – wyjaśnia Rafał Ponichtera.
Jednak i sami sędziowie mają świadomość, że część wniosków składanych przez strony zainteresowane uzyskaniem bezpłatnej opieki prawnej zawiera nieprawdziwe informacje. Ale przed sądem liczą się udowodnione fakty, a nie świadomość sędziego.
– Tam, gdzie działa człowiek, zawsze zdarzają się sytuacje, w których może dojść do składania fałszywych oświadczeń. Sąd nie jest Duchem Świętym i nie może niestety wiedzieć wszystkiego i wszystko sprawdzić. Znane są przypadki, że ktoś po zasiłek przyjeżdża do urzędu pracy luksusowym samochodem. Sądy czasem mają ograniczone pole manewru – mówi sędzia Waldemar Żurek, członek Krajowej Rady Sądownictwa. Jednakże sądy zostały wyposażone w środki kontroli prawdziwości oświadczeń. Czemu ich nie wykorzystują?
– Sąd, jeżeli nabierze wątpliwości co do rzetelności podanych danych, nie jest bezsilny. Po pierwsze może sprawdzić, czy nie został wprowadzony w błąd, przeprowadzając stosowne dochodzenie. W praktyce może podjąć wszelkie czynności, według własnego uznania, w celu sprawdzenia rzeczywistego stanu materialnego tego, na kogo padł cień podejrzenia, że złożył oświadczenie fałszywe. Po drugie sąd może osobę wyłudzającą od Skarbu Państwa nienależne jej świadczenia skazać na grzywnę – wyjaśnia Jerzy Naumann. Dodaje, że największy problem tkwi w tym, iż do absolutnej rzadkości należy stosowanie przez sędziów obydwu wymienionych instrumentów.
Niestety nie udało nam się uzyskać od Ministerstwa Sprawiedliwości informacji, jak często sądy korzystają z opisywanych uprawnień.
– Czasami zdarzają się sytuacje, że osoby składają nieprawdziwe informacje w oświadczeniach o swoim stanie majątkowym. Wtedy odbierany jest pełnomocnik bądź wnioskodawca karany jest grzywną. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że jest to jednak bardzo rzadkie. Z reguły to druga strona procesu wskazuje, że danej osobie reprezentacja z urzędu nie przysługuje i że wcale nie ma trudnej sytuacji majątkowej – mówi Marcin Łochowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego Warszawa-Praga.
Prawnicy podkreślają również, że wynagrodzenie z urzędówek nie rekompensuje im nakładu pracy i czasu, jaki poświęcają, aby zapoznać się ze sprawą czy dotrzeć do sądu.
– Stawki określone w rozporządzeniu w sprawie opłat za czynności radców prawnych nie przystają do realiów. Powoduje to, że w przypadku prowadzenia przez radców prawnych licznych spraw z urzędu wynagrodzenie ich staje się symboliczne wobec nakładu pracy – uważa Adrian Dworzyński, wicedziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie. Co więcej, jego zdaniem opisywane rozporządzenie jest wręcz niezgodne z konstytucją.
– Stawki opłat za czynności radców prawnych są bowiem tak ukształtowane, iż sąd w wielu przypadkach nie ma możliwości przyznania stronie wygrywającej zwrotu realnej wysokości wydatków poniesionych w związku ze skorzystaniem z pełnomocnika – mówi Adrian Dworzyński.
Na chętnie przyznawanych urzędówkach traci również Skarb Państwa, który przecież wypłaca wynagrodzenie pełnomocnikom.
– Znam sprawę, w której powód wytoczył 20 postępowań przeciwko 20 osobom o ponad milion złotych każde. Złożył oświadczenia o stanie majątkowym i na ich podstawie został zwolniony od kosztów. Następnie złożył 20 wniosków o ustanowienie pełnomocnika z urzędu w każdej z tych spraw, wskazując – do czego ma prawo – konkretnego adwokata. Taki adwokat z urzędu, nawet w wypadku bezdyskusyjnej przegranej powoda we wszystkich sprawach, będzie kosztował Skarb Państwa 20 razy 7,2 tys. zł, a więc 144 tys. zł. I to tylko w pierwszej instancji – oblicza mecenas Andrzej Michałowski. A wyłudzenie darmowej drogi sądowej oraz pomocy prawnej odbywa się kosztem wszystkich obywateli.
– Skarb Państwa nie ma innych kieszeni niż nasze własne. Wyłudzając zatem cokolwiek od Skarbu Państwa, de facto wyłudza się konkretne pieniądze od wszystkich obywateli, którzy na państwo łożą. Na państwo, ale nie na oszustów przecież – akcentuje Jerzy Naumann.
Odmawiając obrony z urzędu, adwokat naraża się na postępowanie dyscyplinarne